piątek, 29 maja 2015

Gwiazdy internetów

Ostatnio mieliśmy okazję wziąć udział w kręceniu teledysku. Mieliśmy zagrać kłócąco-godzącą się parę. Myślałam, że będzie to krótka scenka, która gdzieś tam się pojawi. Na miejscu okazało się jednak, że scen jest więcej i oprócz piosenkarki jesteśmy głównymi bohaterami. Na szczęście odkryliśmy w sobie drzemiące aktorskie talenty i podołaliśmy temu wyzwaniu!


Teledysk był kręcony do piosenki siostry Michała (po prawej na kocu), Gosi Grudniak (pseudonim artystyczne Rita Raga).


Artystka w trakcie kręcenia :)


Rita Raga z tancerkami


Scena z proszkami Holi :)


Przyszłe gwiazdy internetów! 
Sugeruję już zbierać autografy, bo później może być ciężko.

poniedziałek, 25 maja 2015

(Po)smak lata...

 Witajcie!
         
            Jako, że pogoda za oknem w ostatnim czasie nie dopisuje, w dzisiejszym poście mam dla Was mały posmak zbliżającego się lata.

            Koktajle idealnie sprawdzają się w ciepłe i słoneczne dni, owoce dostarczają Nam potrzebnych witamin i błonnika. Są lekkie i sycące. Przygotowując koktajle możemy puścić wodze kulinarnej fantazji i miksować do woli wszystko na co tylko akurat mamy ochotę. Pomocny w przygotowaniu ulubionego koktajlu/smoothie lub owocowego jogurtu z pewnością będzie blender bądź sokowirówka.

Poniżej przepis na koktajl gruszkowo-bananowy z nutą soku z pomarańczy i miodu.


Do przygotowania koktajlu (porcja dla 2osób) potrzebne będą:
·         1 pomarańcza
·         2 banany
·         4 gruszki
·         Łyżeczka miodu np. wielokwiatowego


 Pomarańczę przekrawamy na pół i wyciskamy z niej sok






Pozostałe owoce obieramy, a następnie kroimy na małe kawałeczki.



Pokrojone owoce wrzucamy do blendera, dolewamy wyciśnięty sok z pomarańczy i dodajemy łyżeczkę miodu.



Wszystko miksujemy do uzyskania gładkiej masy.



Po zmiksowaniu, koktajl odstawiamy na ok. 30 minut do lodówki, aby delikatnie się schłodził.
Podajemy wedle uznania :) 



( na górę dosypałam dodatkowo odrobinę suszonej żurawiny) 




Smacznego ;)

wtorek, 12 maja 2015

Hung(a)ry!

Jeśli masz ochotę wybrać się gdzieś dalej (ale bliżej) na jakiś dłuższy weekend (np. 4-7 czerwca) to bardzo polecam Węgry! Jest tam ciut cieplej niż u nas (przynajmniej powinno być, ale o tym później), a nawet jeśli jest zimno, to można się wygrzewać całymi dniami w termach, które znajdziesz w co drugiej węgierskiej miejscowości.

Na tę majówkę wybraliśmy Eger. 


Mimo, że miało być ciepło, było zimno. W pierwszy dzień lało, w drugi dzień lało, w trzeci poświeciło, ale znowu zaczęło lać. Nie poddawaliśmy się i całymi dniami przesiadywaliśmy w wodach po 36 stopni C (nie mam pojęcia jak się robi to małe kółeczko od stopni). 

Wejście na takie wody kosztuje 1600 forintów (jeśli jest się studentem) i 1800 forintów (jeśli studentem sie nie jest). Nam jednak nie sprawdzali legitymacji, więc można było naciągnąć, że oboje jesteśmy studentami. Przeliczając na złotówki jeden wstęp to ok. 22zł/25zł można jednak siedzieć tam cały dzień. A nudno nie jest. Wtedy otwartych było 8 basenów (z biczami wodnymi, bąbelkami itp.). W dni cieplejsze otwierają jeszcze dodatkowe baseny ze zjeżdżalniami. 



Noclegi w hotelach/pensjonatach są cenowo podobne do Polski. Najtańsze są jednak pola namiotowe i kempingi. My wybraliśmy oczywiście najtańszą opcję. Za postawienie namiotu dla dwóch osób płaci się 61zł za noc (z autem i elektrycznością) a za wynajem przyczepy kempingowej 65zł. W związku z brzydką pogodą wybraliśmy wygodę. Tak wyglądał nasz "apartament":


Tylko raz urwały mi się drzwiczki, za to okna blokowały się non-stop. Jeśli ktoś lubi survival i chce być jak Bear Grylls to polecam :)


Narzekanie, narzekaniem, ale źle nie było. Cieplej na pewno niż w namiocie i pościel była czysta! 

Poza tym, każde warunki można znieść, gdy 100m od pola kempingowego znajdują się otwierane już o 10 (rano!) winniczki, w których za 500 forintów (za litr!) można kupić swojskiego wina! Nie mówiąc już o próbowaniu, którego niektórzy właściciele winniczek nie liczą. Jeśli ktoś nigdy nie był na przechadzce po takich winniczkach, czuję się odpowiedzialna uprzedzić, że wino kupuje się w plastikowych butelkach, najczęściej używanych przez właściciela wcześniej. Ja jednak cały czas powtarzam sobie, że alkohol to przecież alkohol, wyżre wszystko, co nie?


Jeśli chodzi o jedzenie... gulasz, gulasz, placki z gulaszem i dziczyzna. Czasem w knajpach można znaleźć polskie menu (bardzo dużo Polaków, szczególnie w winniczkach). Ja niestety nie skusiłam się na jajecznicę (nr 13), ale jeśli masz jaja...